Wielki Post 2022
Rozpoczął się Wielki Post.
W II wieku trwał 40 godzin, w III w. tydzień, w IV już 40 dni.
Kościół czytał Ewangelię.
Skoro Jezus 40 dni przygotowywał się do publicznej działalności, to my przez 40 dni będziemy się przygotowywać do największego święta Wielkiej Nocy.
Jak przeżyć najlepiej te 40 dni?
Jest pięć warunków dobrego Wielkiego Postu.
Pierwszy – to rachunek sumienia. Trzeba sobie postawić pytanie, co jest w moim życiu najważniejsze? Czy ja naprawdę wierzę? Czy tylko mi się zdaje? Co jest z moim chrześcijaństwem? I co mnie odciąga od Boga?
Drugi warunek – to żal, żal za te wszystkie chwile, w których goniliśmy za tym, co i tak szczęścia nie daje. I tu Kościół daje nam popiół. Już od niepamiętnych czasów w egipskiej krainie płynącego Nilu, pustynnej Arabii i wyspiarskiej Grecji posypywano głowy popiołem. To znak żalu i osobistego bólu z powodu moich grzechów. W Kościele znamy ten obrzęd od VII wieku. Na dobre wprowadził go papież Urban II w wieku XI.
Trzecim warunkiem – jest postanowienie poprawy. Tysiące ludzi podejmuje dziś przed ołtarzem osobiste postanowienia. Można się wyrzec jakiejś przyjemności, np. słodyczy czy kawy lub oglądania telewizji. Można zbierać ofiarę na jałmużnę postną. Można postanowić sobie pomoc w nauce, w domu, odwiedziny u zapomnianej rodziny, rozmowę z nie lubianą osobą. Zresztą sami potraficie wymyślić jakieś postanowienie i ofiarować je w intencji zmarłych o zbawienie lub żywych o nawrócenie czy inną szczególną łaskę.
Czwartym warunkiem – jest wyznanie grzechów. Będzie czas spowiedzi. Ważne jest jednak, żeby wyznać w swoim sercu ten najważniejszy, główny grzech mojego życia. Co mnie przede wszystkim odciąga od Boga? Powiedzmy to sobie.
Piątym warunkiem – jest zadośćuczynienie. Przeprośmy, jeżeli skrzywdziliśmy, poświęćmy więcej czasu, jeżeli zaniedbywaliśmy. Tu trzeba więcej życzliwości i otwartości. Nie skąpmy serca dla drugiego człowieka.
Do tych pięciu warunków jakie Kościół nam dziś ukazuje, żeby nikt z nas nie zmarnował Wielkiego Postu, Pismo św. dodaje jak refren powtarzające się słowa: „nawróćcie się”.
Dokąd idziesz człowieku?
Do bogactwa?
Do kariery?
Do władzy?
Do przyjemności?
Jeśli na tej drodze nie spotkałeś Chrystusa, to zawróć, bo nie warto iść drogą donikąd.
Boże narodzenie 2021
Dlaczego tak trudno jest rozpoznać Boga w żłobie? Pewnie dlatego, że się Go tam w żaden sposób nie spodziewamy! Kto z nas szuka Boga w stajni? Kto z nas potrafi zobaczyć Boga w sytuacji takiej, jak ta, którą tej nocy przeżyli Maryja i Józef z Jezusem: kiedy w swojej rodzinnej miejscowości, wśród swoich najbliższych lądujesz w stajni, i w stajni rodzisz! W poczuciu zawodu ze strony krewnych i przyjaciół…, w biedzie, w bezdomności, w braku tego, co elementarne… Czy nie mówimy wtedy z rozpaczą lub w buncie: Boga nie ma?
Albo: czy mamy odwagę szukać Boga w stajni, jaką staje się nasze osobiste życie, zniszczone grzechem, czasami nałogiem. Kiedy mamy poczucie klęski i zawodu – ale w stosunku już nie do innych, lecz do samych siebie. Czy Bóg może jeszcze szukać czegoś w stajni mojego wnętrza? Czy Jego miejsce nie jest w posprzątanym kościele? Co zrobimy ze zdumiewającym wyborem Boga, który wolał się urodzić w stajni niż w świątyni?
On nie przychodzi, by się obnosić ze swoją godnością, ale by przywrócić nam naszą! Nie przychodzi, by brać – przychodzi by dawać! Nie przychodzi, by ranić – przychodzi by leczyć! Nie żąda ofiar z najdroższych pokarmów, sam staje się Pokarmem! Leży w żłobie, w „Domu Chleba”. - abp Grzegorz Ryś
Ateiści kontra wierzący.
Ci pod płytą nagrobka już wiedzą
kto ma rację.
Miesiąc różańcowy - październik
Dla wielu różaniec jest modlitwą, którą znają, kochają i odmawiają od dzieciństwa. Dla innych - żmudnym powtarzaniem tych samych słów, które w końcu męczą i... usypiają. To nieprawda, że każdy święty urodził się z różańcem w zaciśniętej rączce i, że z radością odmawiał go codziennie do końca życia. Również wielu świętym modlitwa różańcowa sprawiała niemałe trudności, czego przykładem jest choćby św. Tereska.
Na dwa miesiące przed swoją śmiercią, pisze do przełożonej Matki Marii de Gonzaga:
"Nie chciałabym jednak, moja ukochana Matko, byś sądziła, że wspólne modlitwy w chórze albo w ermitażu odmawiam bez nabożeństwa. Przeciwnie, bardzo kocham wspólne modlitwy, bo Jezus obiecał być pośród tych, którzy się zbierają w imię Tego: czuję wtedy, że żarliwość mych sióstr dopełnia moją. Gdy jednak zostaję sama (wstydzę się to wyznać) odmawianie różańca kosztuje mnie więcej niż używanie narzędzi pokutnych... Czuję, że tak źle go odmawiam! Muszę zadawać sobie gwałt, by rozmyślać o tajemnicach różańcowych; nie mogę skupić myśli... i długi czas smuciłam się tym brakiem pobożności, który mnie zadziwiał, bo tak bardzo kocham Najświętszą Pannę, że powinnam z łatwością odmawiać ku Tej czci modlitwy, tak Jej miłe. Teraz już mniej się martwię; myślę, że skoro Królowa Nieba jest moją Matką, jest zadowolona, widząc moją dobrą wolę".
Różaniec jest modlitwą, która uczy kontemplacji Jezusa i Jego zbawczej misji. Jednak droga nauki rzadko jest łatwa. Modlitwa różańcowa uczy też pokory i prawdy o swojej słabości. Zwłaszcza, kiedy doświadczamy rozproszeń i tego, że modlitwa czasem zwyczajnie nas nuży. To jest dobry moment, by wejść w prawdziwy dialog z Bogiem - bez udawania i wygładzania swojej postawy. Żyjemy w świecie, który wymaga od nas perfekcji w każdym obszarze życia. Nawet w przestrzeni duchowości. A przecież nie chodzi o to, by nasza modlitwa była perfekcyjna, ale by była prawdziwa.
"W Różańcu nie chodzi o to, by być bardzo skupionym i mieć satysfakcję, że się ładnie pomodliłem - Nie. Tu jest ważny sam fakt, ze stanąłem do modlitwy z Matką Bożą i to mnie przybliżyło do Pana Boga". - o. Maciej Okoński.
Kult Najświętszego Serca Pana Jezusa jest duchowością Kościoła katolickiego, która ma swoje początki w nauczaniu i objawieniach różnych świętych (m.in. Bernarda z Clairvaux, Gertrudy z Helfty, Franciszka Salezego, Jana Eudesa, Marii Małgorzaty Alacoque). Czcimy w nim ukrzyżowaną miłość Boga, który jest „bogaty w miłosierdzie”, dosłownie bierze nędzę ludzkości do swego serca. Jezus umiera z lancą wepchniętą w Jego bok (por. J 19, 34). Święto Najświętszego Serca Pana Jezusa jest bardzo uroczyście obchodzonym świętem Kościoła katolickiego, obchodzone jest w trzeci piątek po uroczystości Zesłania Ducha Świętego. Ponadto każdy pierwszy piątek każdego miesiąca to dzień szczególnie poświęcony czci Najświętszego Serca Pana Jezusa. W XX wieku aż 30 milionów ludzi na całym świecie należało do ruchu modlitewnego Najświętszego Serca Jezusowego.
Nabożeństwa majowe, śpiewane Litania, w kościołach, kaplicach, przy figurach i kapliczkach - to piękne, ważne i potrzebne. Ważniejsze jest jednak powierzanie się Maryi przez całe życie, nie tylko w maju. Kliknij link poniżej, żeby zobaczyć znanych ludzi, którzy to zrobili.
„Ukochany ojciec, ojciec czułości, w posłuszeństwie i w gościnności; ojciec twórczej odwagi, robotnik, zawsze w cieniu” - tymi słowami Papież opisuje w czuły i poruszający sposób św. Józefa. Czyni to w Liście apostolskim „Patris corde – Z ojcowskim sercem", opublikowanym z okazji 150. rocznicy ogłoszenia Oblubieńca Maryi patronem Kościoła katolickiego. To właśnie błogosławiony Pius IX, dekretem Quemadmodum Deus, podpisanym 8 grudnia 1870 r., obdarzył tym tytułem świętego Józefa. Dla uczczenia tej rocznicy Papież ogłosił od 8 grudnia 2020 do 8 grudnia 2021 roku specjalny „Rok" poświęcony Opiekunowi Jezusa.
Myśląc o św. Józefie
„Mamy w wyobraźni obraz starca - św. Józef jest dla nas dziadkiem. Najczęściej kojarzy się nam tak, jak Go widzimy na świętych obrazkach: z długą, siwą brodą, z laską, którą musi się podpierać, a koło niego młodziutka i piękna Maryja, przypominająca bardziej wnuczkę, aniżeli żonę.
W rzeczywistości był on człowiekiem bardzo młodym, mógł mieć najwyżej dwadzieścia lat. W czasach Chrystusa w tym wieku się żeniono, a św. Józef dopiero co poślubił Maryję, która mogła mieć wtedy ok. czternastu-szesnastu lat. A więc według dzisiejszych pojęć Maryja i Józef to młodzież, rówieśnicy dzisiejszych nastolatków. Gdybyśmy tylko potrafili spojrzeć na nich jak na bohaterów jakiegoś współczesnego, modnego serialu telewizyjnego z życia młodzieży - ile wspólnych cech moglibyśmy wtedy odkryć!
Jeśli jednak wyobrazimy sobie Józefa jako swego młodego rówieśnika, trudności w jego zaakceptowaniu wcale nie znikną, a może wręcz spotęgują się. Bo gdy Józef jest starcem, dziadkiem, to możemy machnąć na niego ręką, możemy zamknąć książkę o św. Józefie jako nieaktualną i nie dla nas: my mamy inne problemy, co dziadek może o nich wiedzieć, on nas nie zrozumie. Lecz jeśli św. Józef jest naszym rówieśnikiem, jeśli przeżywa to, co każdy z nas, to nie można go zignorować i minąć obojętnie. Trzeba - i warto - przyjrzeć mu się i zobaczyć, czy można się czegoś od niego nauczyć.
Święty Józef, pomimo młodego wieku, uosabia w sobie ojcowską dojrzałość i odpowiedzialność, zdolność do podjęcia trudnych zadań. Dojrzały to wcale nie znaczy nudny, poważny i sztywny. Dojrzałość nie wyklucza radości, spontaniczności, młodzieńczego optymizmu, gotowości do ryzyka i podejmowania wyzwań. Postać Józefa jak najbardziej może być dla nas wzorem i zachętą, abyśmy swoją młodość przeżywali jako okres rozwoju, treningu, wzrostu, przygotowania do trudnych zadań dorosłego i samodzielnego życia. Bez cech właściwych młodości - entuzjazmu, nadziei, zapału - dojrzewanie do odpowiedzialności jest w zasadzie niemożliwe, stałoby się ciężarem nie do udźwignięcia. Zamiast zatem uciekać od trudu dojrzewania i pracy nad sobą, spróbujmy zobaczyć, jak z tym zadaniem radził sobie nasz rówieśnik sprzed 2000 lat – Józef”.
W tym historycznym czasie, kiedy wszyscy zmagamy się izolacją, niepewnością, strachem, samotnością i niepokojem warto pamiętać i ogłaszać, że to, co było prawdą przez ostatnie 2000 lat nie zmieniło się. Bóg jest nadal dobry. Jesteśmy Jego Kościołem. Jezus żyje. Zbawiciel, który pokonał śmierć.
Środą Popielcową rozpoczęliśmy kolejny w naszym życiu Wielki Post. Ważnym elementem wielkopostnego nawracania jest przeżywanie nabożeństwa Drogi Krzyżowej. Zapraszamy do jej przeżycia z pomocą dzieł wielkich mistrzów malarstwa
Dostojewski uważa, że tylko poprzez piękno świat może dążyć do zbawienia. Piękno to prawda, dobro, miłość, sztuka. Ta jedna z najważniejszych idei pisarza jest głęboko zakorzeniona w Biblii. Jak wspomina to właśnie Pismo Święte zajmowało szczególne miejsce w jego twórczości.
1 — JEZUS NA SMIERĆ SKAZANY
Ecce Homo - 1879 - Adam Chmielowski
Obraz Ecce Homo uznawany za jedno z najwybitniejszych polskich dzieł religijnych paradoksalnie jest dziełem niedokończonym. Adam Chmielowski zaczął go malować zanim podjął decyzję o wstąpieniu do jezuitów. Dzieło to malował z przerwami, bardzo długo. Mimo niewykończenia obraz robił na widzu ogromne wrażenie; bracia zakonni często odprawiali przed nim rozmyślania. Pracę nad dziełem przyszły święty dokończył pod naciskiem metropolity Lwowskiego i sam z efektu finalnego nie był zadowolony.
Dzieło to swoją głębią wyraża duchową drogę Brata Alberta: od Adama - artysty malarza do br. Alberta - Ojca Ubogich. Jest przede wszystkim wyrazem jego zmagań o autentyczną, ewangeliczną miłość Boga i bliźniego. Zmagań, które zakończyły się oddaniem swego życia Bogu w służbie najbiedniejszym i najbardziej poniżonym bliźnim. W zdeprawowanych twarzach żebraków i włóczęgów Brat Albert dostrzegł Znieważone Oblicze Chrystusa. Doświadczywszy tego zrozumiał, że swojego obrazu na płótnie już nie dokończy, lecz będzie odkrywał wizerunek Boga w człowieku zdeprawowanym i odepchniętym przez innych.
Ecce Homo jest nowym przedstawieniem Serca Pana Jezusa. Brat Albert zdeformował trochę ramię Chrystusa. Czerwony płaszcz opada z ramion tak, że zarysowuje na ubiczowanej piersi Zbawiciela olbrzymie serce. Cały Chrystus zamienia się w serce - w zbiczowane Serce Jezusa.
2 — JEZUS BIERZE KRZYŻ NA SWOJE RAMIONA
Pieter Bruegel (starszy) – 1525 – 1569 to wybitny malarz niderlandzki tworzący przepiękne pejzaże, zapełnione postaciami chłopskimi (stąd jego przydomek „chłopski”). Często wskazywany jako pierwszy malarz zachodni malujący pejzaże dla nich samych, a nie tylko jako tło dla alegorii religijnych. Malował stylem prostym, nie poddając się dominującej wówczas modzie włoskiej.
Obraz Breugela „Droga Chrystusa na Kalwarię” to bardzo wiele opowieści z zadziwiająco dużą ilością postaci jak na średni format obrazu. Bruegel pracował jak pająk budujący swą sieć. Najpierw szukał punktu zaczepienia. Jest nim Chrystus, który niesie krzyż w samym centrum obrazu, jakby w sercu sieci pod młyńskim kamieniem zdarzeń nasz Zbawiciel jest ścierany jak zboże bez litości.
Młyn osadzony na skale
jest osią wokół której krążą ludzie pomiędzy życiem a śmiercią, a młynarz stoi
i patrzy z góry. Na większości obrazów Bóg wychyla się znad chmur i zawiedziony
patrzy na świat. Na tym obrazie miejsce Boga zajmuje młynarz. Wielki Niebiański
Młynarz mielący ziarna na chleb życia i przeznaczenia, a chleb ten trafia na
ręce zwykłego człowieka, w tym przypadku obnośnego handlarza na dole obrazu.
3 — JEZUS UPADA POD KRZYŻEM PO RAZ PIERWSZY
Pieter Bruegel. „Droga Chrystusa na Kalwarię” (detal)
Widzimy w tej chwili zbliżoną centralną scenę, jakby serce obrazu, który kontemplowaliśmy przed chwilą. Chociaż autor umieścił upadek w samym centrum, ukrył go przed ludzkim okiem. Dlatego, że choć Jezus jest najważniejszy w życiu, to równie dobrze można go przeoczyć. Na obrazie nikt nie patrzy na Zbawiciela wszyscy się czemuś przyglądają, ale nikt nie widzi Jezusa. Ma to znaczenie symboliczne. Łatwo zobaczyć Jezusa triumfalnego, kiedy wszystko się nam układa, kiedy przeżywamy pomyślność, sukcesy. Trudniej widzieć Jesusa gdy wszystko w życiu się wali, gdy przychodzą upadki i niepowodzenia.
4 — JEZUS SPOTYKA SWOJĄ MATKĘ
Tahnja Wolter urodziła się w Niemczech w Hamburgu w 1971r. Jako mała dziewczynka wyjechała z rodziną do Australii. W latach 2006-2008 studiowała malarstwo u światowej sławy artysty Howarda Davida Johnsona. Często podkreśla swoją fascynację impresjonistami i prerafaeliamii, co stara się odzwierciedlać w swojej twórczości. Mówi o sobie, że jest człowiekiem głębokiej wiary i swoją miłość do Boga stara się przelać na każdą pracę. Dlatego tworzy obrazy głównie o tematyce religijnej.
Matka Boża Bolesna jest częstym motywem podejmowanym przez artystów. Czasami nazywa się Ją Matką Bożą Siedmiobolesną od siedmiu boleści Maryi: 1 Proroctwo Symeona 2 Ucieczka do Egiptu 3 Zgubienie Jezusa 4 Spotkanie na Drodze Krzyżowej 5 Ukrzyżowanie i śmierć Jezusa 6 Zdjęcie z krzyża 7 Złożenie do grobu.
Matko cierpiącego Jezusa i Matko wszystkich ludzi, oddawaj Ojcu Niebieskiemu ludzkie cierpienia - jak ofiarowałaś mękę Twego Syna i swój ból matczyny. Ucz swoje dzieci przyjmować z gotowością każdą wolę Bożą, w cierpieniu zachować ufność, znosić je mężnie w zjednoczeniu z Chrystusem i ofiarowywać je z miłością dla zbawienia świata. Amen.
5 — SZYMON Z CYRENY POMAGA NIEŚĆ KRZYŻ
Tycjan, „Chrystus niosący krzyż” (ok. 1565 r.)
Tycjan (1488 – 1576) był najwybitniejszym malarzem szkoły weneckiej, jednym z największych malarzy renesansu jak również wszech czasów.
Tycjan był wybitnym kolorystą, malował z niezwykłym rozmachem. W swoich obrazach znakomicie potrafił przekazać psychologiczne napięcie i dynamizm. Dzieła Tycjana są przesycone emocjami. Genialnie budował psychologiczne relacje między postaciami.
Szymon z Cyreny wracał z pola. Nie spodziewał się, że żołnierze przymuszą go, aby niósł krzyż. Trudno się domyślić, co wtedy przeżywał. Może gniew, może irytację. Może żałował, że akurat tamtędy przechodził. Zapewne najgorszy był nie ciężar krzyża, ale wystawienie się na pośmiewisko. Jednak nie trzeba było wiele czasu by Szymon wszystko zrozumiał. Na obrazie Tycjana Szymon z ojcowską czułością stara się ulżyć Zbawicielowi. Spojrzenia Jezusa i Szymona krzyżują się. Szymon Tycjana nie jest już jedynie przypadkowym przechodniem. Mimowolnie przywodzi na myśl Boga Ojca, litującego się nad umęczonym Synem.
Życie nie zawsze toczy się tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Nas także spotykają nieprzyjemne niespodzianki. Zadajemy sobie wtedy podobne pytania: dlaczego spośród wielu ludzi przytrafiło się to akurat mnie? Jaki sens ma upokorzenie, które mnie spotkało? Czy życie nie mogło toczyć się dalej swoim torem? A jednak to właśnie takie niespodziewane wydarzenia czasami najbardziej odmieniają nasze życie.
6 — WERONIKA OCIERA TWARZ PANU JEZUSOWI
Manopello. Obraz, który widzimy nie jest chustą św. Weroniki. Ta nazywana jest Mandylionem i narosło wokół niej wiele legend, a niekompletność źródeł historycznych nie pozwala dowieść autentyczności owego Mandylionu z Edessy.
Obraz, który kontemplujemy to Całun z Manoppello. Obok całunu Turyńskiego jest to najbardziej popularny wizerunek twarzy Jezusa. Choć mówimy obraz, w gruncie rzeczy nie mamy tu do czynienia z obrazem.
Badania naukowe potwierdzają autentyczność owego całunu i dlatego możemy wierzyć, że jest to prawdziwe oblicze Jezusa po zmartwychwstaniu. Materiał, na którym znajduje się wizerunek, to bisior. Charakteryzuje się on tym, że nie da się na niego nałożyć pigmentu (nie da się na nim malować). Na „obrazie” nie ma żadnych śladów pociągnięć pędzla. Całun z Manoppello ma taki sam układ ran i proporcji twarzy, co całun Turyński. Oba obrazy można na siebie nałożyć i powstaje jeden idealnie dopasowany i zgodny wizerunek. Z tą różnicą, że Całun Turyński przedstawia osobę martwą, a Całun z Manopello – żywą. Całun Turyński przedstawia negatyw, a Całun z Manopello – pozytyw.
Całun z Manopello jest więc chustą, którą jak czytamy w ewangelii owinięto głowę Jezusa po ukrzyżowaniu.
7 — JEZUS UPADA POD KRZYŻEM PO RAZ DRUGI
Drugi upadek to obraz pochodzący z cyklu „Golgota Jasnogórska”. Sam pomysł takiego cyklu dojrzewał w świadomości Jerzego Dudy Gracza żyjącego w latach 1941-2004, pochodzącego z Częstochowy malarza i rysownika, prawie 20 lat. Prace nad tymi dziełami autor rozpoczął na przełomie 1999 i 2000 r. Same obrazy namalował w ciągu kilku miesięcy. O swoim dziele sam autor pisze w ten sposób: „15 marca 2001 r. skończyłem „Golgotę Jasnogórską”, (...) najtrudniejszą pracę mojego życia”. „Usiłuję obecnie - dzisiaj, w epoce cywilizacji obrazkowej, pokazać i unaocznić sens ofiary Chrystusowej (...). Zależy mi, aby Golgota Jasnogórska nie była historią obrazkową sprzed 2000 lat, którą z dobrym samopoczuciem (że to nie myśmy krzyżowali) sprawujemy w wielki piątek. Ta Golgota jest dzisiaj, teraz i tutaj, w katolickiej Polsce”.
Powtórny upadek Chrystusa ma miejsce w tłumie ludzi gorączkowo zabieganych, bo to Wielki Tydzień i za parę dni - Wielkanoc. Z Niedzieli Palmowej, kiedy witaliśmy Chrystusa, na pamiątkę wjazdu do Jerozolimy zostały tylko obrzędowe palmy. Chrystus upadł, ale jeszcze walczy, jeszcze żyje, a myśmy Go już pogrzebali i zakryli fioletem. Tylko pies, który nie klasyfikuje zdarzeń, widzi, poznaje i czuje, że Bóg jest Żywy.
8 — JEZUS POCIESZA PŁACZĄCE NIEWIASTY
Jezus i płaczące niewiasty. Choć autor tego dzieła i dokładne miejsce powstania (po za tym, że jest to Afryka) nie są znane to obraz ten często podawany jest jako typowy przykład inkulturacji.
Może nas dziwić, że zarówno Jezus jak i pocieszane kobiety są ciemnoskórzy. Proces inkulturacji polegający na przesiąkaniu kultur lokalnych krajów misyjnych duchem ewangelii, szczególnie zauważany i doceniany był przez Jana Pawła II.
Proces ten świadczy o tym, że Jezus staje się bliski każdemu człowiekowi niezależnie od czasu, koloru skóry, kultury czy miejsca zamieszkania. To jest już „nasz” Jezus, „nasz” Bóg.
Jezus pociesza płaczące kobiety. Płacz może bardzo zbliżyć ludzi. Płacz sprawia, że nikną bariery, że mięknie nasze serce, że mamy odwagę wyjść do drugiego człowieka, czujemy taką potrzebę, a przynajmniej powinność. Z kolei osoba, która płacze pozbywa się wybudowanych wokół siebie murów obronnych, nie pozwalających innym wchodzić zbyt głęboko w życie. Płacz bardzo zbliża ludzi. Wszystkie sytuacje w naszym życiu, które są trudne i bardzo bolesne w których nasze serce płacze zapraszają Jezusa w głębię naszego życia.
9 — JEZUS UPADA POD KRZYŻEM PO RAZ TRZECI
Rafael Santi - Droga na Kalwarię (Boleść sycylijska) - 1516-1517
Rafael Santi (1483 - 1520) jest uważany za jednego z trzech największych (obok Leonarda da Vinci i Michała Anioła) artystów renesansu. Był nie tylko malarzem, ale również wybitnym architektem. Jego twórczość malarską charakteryzuje klasyczna, staranna kompozycja, harmonijny koloryt, precyzja w oddaniu szczegółów, nastrój powagi. Obrazy Rafaela uważano w późniejszych epokach za wzór klasycznego piękna.
Był człowiekiem bardzo religijnym. Od 1514 należał do Bractwa Ciała Chrystusowego i do tajnego stowarzyszenia ludzi świeckich Oratorium Boskiej Miłości. Zmarł przedwcześnie po ataku febry w wieku 37 lat.
Obraz Droga na Kalwarię zaludniony jest kilkunastoma postaciami, ale mimo to nie ma wrażenia chaosu. Mistrzowska kompozycja Rafaela sprawia, że od razu wiadomo co jest ważne i gdzie ma się kierować nasze oko. Chrystus i Matka Boża mają szaty tego samego koloru, odróżniające się od pozostałych postaci. Ułatwia to skupienie uwagi na najważniejszej części przedstawienia.
Rafael zasłynął przede wszystkim jako "malarz Madonn". Matka Boża wraz z Jezusem znajduje się, w centrum kontemplowanego przez nas obrazu. Artysta oparł się na ewangeliach apokryficznych, według których Matka Boża miała zasłabnąć w chwili, gdy jej Syn upadał pod ciężarem krzyża. Taką właśnie chwilę widzimy na obrazie. Madonna wyciąga ręce w stronę Syna. Rafael przedstawia ją pełną bólu, ale jednak spokojną. Ma tu sugerować wiarę Matki Bożej w późniejsze Zmartwychwstanie Chrystusa.
Po zakończeniu pracy obraz został wysłany do miejsca docelowego, klasztoru w Palermo, drogą morską. W trakcie rejsu burza zepchnęła statek na skały. Okręt zatonął wraz z całym ładunkiem. Cudownie ocalał jedynie ów obraz, który w futerale bez najmniejszych uszkodzeń dopłynął do brzegu
10 — JEZUS Z SZAT OBNAŻONY
El Greco Obnażenie z szat, El Greco (1541 - 1614) – malarz, rzeźbiarz i architekt hiszpański pochodzenia greckiego, jeden z najwybitniejszych przedstawicieli manieryzmu.
Obrazy El Greca są pełne ekstazy, mają żywą kolorystykę i wyróżniają się ekspresją form.
W twarzach uczestników tej sceny El Greco przedstawia gamę ludzkiej głupoty, wulgarności, wrogości. Jedna z postaci zaciska pięść ponad ramieniem Chrystusa, inny z głębi wyciąga ku niemu oskarżycielski palec. Tłum jest odzwierciedleniem dobra i zła, gdzie obok głupca, brutala, spryciarza czy zobojętniałego można rozpoznać i szlachetnego starca. Każda z głów jest osobnym studium psychologicznym. Od strony formy obraz jest chaotyczny lecz od strony układu postaci jest bardzo konsekwentny. Po lewej stronie znajduje się postać brutala z twarzą bez brody, w zielonej tunice, zdzierający z Jezusa szaty a będący zarazem ślepym narzędziem wykonującym zadanie; po prawej stoi rycerz w zbroi, z ręką wspartą na biodrze i z obojętnym wyrazem twarzy spoglądając gdzieś daleko w dal. Wydaje się być nie obecny wobec rozgrywających się wokół wydarzeń. U dołu jeden z żołnierzy pochylony jest nad krzyżem, na którym zaznacza miejsca, gdzie mają być wbite gwoździe. Po lewej stronie, u dołu, znajdują się sylwetki trzech Marii obserwujących przygotowania do ukrzyżowania. Stanowią przeciwwagę głów w górze. Maria Magdalena spogląda na mężczyznę przy krzyżu a jednocześnie odsuwa rękę Matki Boskiej chcąc oddalić od niej okrutny widok.
11 — JEZUS PRZYBITY DO KRZYŻA
Gerard David - Chrystus przybijany do krzyża.
Gerard David (ok. 1460 – 1523) to niderlandzki malarz i rysownik okresu wczesnego renesansu północnego. Malował głównie obrazy religijne. Przejawiał duże zamiłowanie do szczegółów. Jego dzieła z dojrzałego okresu cechuje intensywny koloryt, monumentalne ujęcie kompozycji oraz powściągliwość uczuć.
Gerard David maksymalnie przybliżył wydarzenie przybicia do krzyża przed nasze oczy, pokazując sam szczyt góry zwany Golgotą – miejscem czaszki. Kości leżą blisko dolnej krawędzi płótna, niemal osuwają się w piasku, co zwiększa wrażenie dotykalnej rzeczywistości.
Kompozycja została staranie przemyślana. Centralne, najważniejsze miejsce zajmuje rozciągnięty na krzyżu Chrystus. Jego stopy i głowa, ale również ramiona, wyznaczają przekątne, którym podporządkowano wszystkie elementy obrazu. Ktoś krępuje stopy, ktoś wbija gwoździe, ktoś inny kopie dół. Dwóch postronnych w bogatych czapkach na skraju, po prawej, tylko się przygląda. Ten w złocistej szacie patrzy na nas mówiąc w ten sposób, że my odbiorcy jesteśmy też świadkami tego zdarzenia.
Wszyscy swoją pracę wykonują w ciszy. Panuje spokój. Syn Boży patrzy poza obraz. Ucieka obserwatorowi. Krzyżowanego Jezusa, choć wydaje się blisko, już z nami nie ma. Jego skupiony wzrok jest skierowany w dal; istnieje poza bólem i ponad czynnościami, jakimi zajęci są ludzie wokół. Krwi tutaj niewiele, ważniejszy staje się obraz filozoficzny.
Czaszkę na pierwszym planie wącha piesek. Jej usytuowanie, poniżej perizonium (przepaski) Jezusa nie jest przypadkowe. Według tradycji Golgota była miejscem pochówku pierwszego człowieka. Chrystus to nowy Adam. Piesek – taki sam występuje na innych płótnach Davida – jest kolejnym codziennym świadkiem wydarzeń. Gdzie kości, tam psy.
12 — JEZUS UMIERA NA KRZYŻU
Matthias Grünewald "Ukrzyżowanie" 1512-1516
W księdze Izajasza czytamy: „Tak nieludzko został oszpecony Jego wygląd i postać Jego była niepodobna do ludzi” (Iz 52, 14), nikt wcześniej nie odważył się pokazać grozy tego oszpecenia. Żyjący w XVI niemiecki malarz, architekt i inżynier Matthias Grünewald się odważył. Pokazał Jezusa naprawdę „zmiażdżonego cierpieniem”. Całe jego ciało jest poranione. Nie ma tam zdrowego miejsca. Nawet chusta okrywająca biodra jest poszarpana. Palce rozwarte w bólu jak szpony, usta otwarte w próbie zaczerpnięcia ostatniego oddechu. Ręce wyrwane ze stawów, uda wykrzywione. Jezus w przedśmiertnej konwulsji wygiął nawet belkę krzyża. Zobaczmy, jakie potężne gwoździe przebijają dłonie. Są tak długie, że ich końcówki przeszły na drugą stronę belki. Korona cierniowa to nie cieniutka przepaska z igiełkami, tylko potworny, kolczasty czepiec.
Nie ma w tej scenie oprawców, są tylko ci, którzy Jezusa kochają. Jego Matka w białej szacie wygina się w bolesnym omdleniu, a podtrzymujący ją Jan pochyla się w podobny sposób. Również Maria Magdalena rozpacza w podobnym geście. Te podobieństwa wskazują na podobieństwo cierpienia. Nie cierpi jedynie stojący z prawej strony Jan Chrzciciel. On jest tu narratorem z niebiańskiego świata, bo już wtedy nie żył. Wskazuje palcem na Chrystusa, w którym spełniają się zapowiedzi Starego Testamentu. Baranek u Jego stóp pokazuje, że to, co wygląda na katastrofę człowieka, jest czystą ofiarą Syna Bożego. Jego Krew nie leje się na darmo, lecz napełnia kielich naszego zbawienia.
13 — JEZUS ZDJĘTY Z KRZYŻA
„Pieta watykańska” – Michał Anioł 1498–1500
Pieta Watykańska Michała Anioła żyjącego w latach 1475 - 1564 włoskiego malarza, rzeźbiarza, poety i architekta epoki Odrodzenia przez wielu znawców uważana za jego najdoskonalsze dzieło. Powstała w latach 1498-1500. Jest jedynym dziełem podpisanym przez autora, ponieważ nikt nie mógł uwierzyć, że dwudziestotrzyletni młodzieniec mógł wykonać coś tak pięknego.
Sam termin pieta oznacza z włoskiego miłosierdzie, litość.
Maryja siedząc, trzyma bezwładne ciało Syna wsparte na kolanach, skromnie spuszczając wzrok, jakby chciała uniknąć kontaktu wzrokowego. Jej ręce jednocześnie podtrzymują zmarłego i wysuwają Go w naszą stronę, jakby skłaniając nas do oddania hołdu Chrystusowi.
Istotnym szczegółem jest wyjątkowo młoda twarz Matki Boskiej, która w chwili śmierci Jezusa musiała już być niemłodą kobietą. Jej młodość jest tu przejawem czystości i niewinności. Ponadto twarz Maryi jest wyjątkowo spokojna, bez emocji, których można by się spodziewać w tej sytuacji.
Nieco pochylona Matka Boska zdaje się akceptować wyrok, godzić się z wolą Boga.
„Pieta” składa nam obietnicę, iż Maryja nie opuści swoich dzieci, będąc przy nich nawet w najtrudniejszych chwilach.
14 — JEZUS ZŁOŻONY DO GROBU
Złożenie Chrystusa do grobu – Caravaggio 1602-1603
Michelangelo Merisi da Caravaggio 1573-1610 był jednym z pierwszych malarzy barokowych.
Obraz Złożenie Chrystusa w grobie pochodzi z 1603 roku. Ciało Zbawiciela unoszą św. Jan Apostoł i św. Nikodem, za nimi stoją trzy Marie, Matka Boża, Maria Kleofasowa i Maria Magdalena. Mężczyźni są schyleni i znajdują się w bardzo niewygodnych pozycjach. Ich twarze wyrażają wysiłek, szaty są nierównomiernie pofałdowane i w nieładzie. Pełne bólu twarze i gesty rozpaczy uczestników sceny wyrażają ludzkie uczucia. Matka Boża i Maria Magdalena mają schylone głowy obrazujące pogrążenie w głębokim smutku. Stojąca za nimi Maria Kleofasowa gwałtownie, w geście rozpaczy unosi otwarte ręce do góry.
Chrystus pozbawiony jest jakichkolwiek oznak boskości, a Jego twarz wyraża głęboki spokój.
Caravaggio w typowy dla siebie sposób pogrążył tło w ciemnych barwach, aby żaden szczegół nie odciągał naszej uwagi od przedstawionej sceny. Znaczenie symboliczne ma kolorystyka dwóch krzyżujących się całunów - czerwona tkanina jest symbolem męki, a biała czystości i zwycięstwa, które przyjdzie w Zmartwychwstaniu.